27 marca 2012

Pyrkon 2012 - relacja

W niedzielę wróciłem z Pyrkonu, czyli największego festiwalu fantastyki w Polsce i jednego z największych w europie. W roku 2011 dobili do 3.660 ludzi i postawili poprzeczkę frekwencyjną wysoko. W tym roku dokonali niemożliwego i przebili 6.500 osób, co zaskoczyło wszystkich, łącznie z organizatorami, którzy przygotowani byli na 5.000. Myślę, że gdyby podliczyć frekwencję większości festiwali fantastyki w Polsce i dodać je do siebie, to ciężko byłoby przebić tegoroczny wynik. Czy największy oznacza najlepszy? Zaraz się przekonamy.


Do targów dotarliśmy bez problemu, bliskość dworca jest niewątpliwym atutem Pyrkonu. Pierwsza niespodzianka, to ponad godzinne czekanie w kolejce. Oczywiście dało się wejść bokiem i zaakredytować się w ciągu 5 minut, w jednej z nieobleganych kas, ale prawie nikt o tym nie wiedział.

Następna niespodzianka, to szkoła noclegowa otwierana o 17:30 (Pyrkon startował o 14:00!). My byliśmy pod nią około 17:10 i akurat wtedy zaczęło się najgorsze, czyli parcie tłumu. Nie jestem w stanie ocenić wielkości tłumu, bo zostałem wypchany
najsamprzód, ale z relacji ludzi wynika, że mogło tam być 300 lub nawet 1000 osób. Gżdacze z napisem Patrol na ramieniu, imitujący ochronę, nie potrafili opanować tłumu, rzucając przy tym jednocześnie uwagi co najmniej niestosowne. Do tego część z nich zachowywała się wulgarnie i agresywnie (na szczęście bez rękoczynów). Szkoła została otworzona o godzinie 17:45 i już wtedy większość sal była zamknięta, a te otwarte w większości zajęte i mówię to, jako jedna z 30 pierwszych osób, które weszły na teren szkoły. Ludzie rozkładali ławki pojedyczno i spali dwupiętrowo, a mimo to w salach i na korytarzach brakowało miejsca. Ludzie spali dosłownie wszędzie. Już w piątek wieczór, w męskiej ubikacji pojawiły się zapchane ubikacje, a problem do niedzieli rana nie został rozwiązany, dzięki czemu była wówczas tylko jedna czynna ubikacja męska. Kończąc wywody o szkole noclegowej, przywołam sytuację, kiedy gżdacz przyszedł do sali, do której właśnie weszliśmy, spojrzał na nas, dał nam worek na śmieci i stwierdził: "Posprzątajcie tutaj". Był to, jak się dowiedzieliśmy, pierwszy gżdacz tego dnia, który przyszedł wymienić worki na śmieci w koszach, przepełnionych co najmniej trzykrotnie. Brak sprzątaczek, nieprofesjonalna ochrona, brak technicznych (m. in. do toalet), mało gżdaczy i niesamowicie mało miejsca (tutaj akurat to niczyja wina, bo ludzie nadciągnęli w ilościach monstrualnych wręcz), sprawiło, że szkoła noclegowa Pyrkonu była koszmarem, o którym pragnę zapomnieć i cieszę się, że udało mi się nocować poza nią.

Jeszcze komentarz organizatora: "Szkoła jest jedynie darmowym dodatkiem do akredytacji i sytuacją wyjątkową. Zachęcamy do korzystania z komercyjnych miejsc noclegowych." przypomniał mi różnego rodzaju promocje z gwiazdką. Parafazując:
Całkowity koszt akredytacji wynosi 35 zł*

*Do ceny należy doliczyć koszt noclegu poza festiwalem, min. 100-150zł.

Jak jest mało miejsca w szkole noclegowej, to można przestać traktować ludzi jak bydło, zrobić ograniczone zapisy na darmowe noclegi online i rozwiązać problem. Mamy XXI wiek.

Dość jednak o szkole noclegowej, bo spędziłem tam relatywnie mało czasu. Przenosimy się na targi. Na Pyrkon warto pojechać, chociażby po to, żeby zobaczyć Międzynarodowe Targi Poznańskie. To miejsce jest po prostu niesamowite. Wypełnienie tego miejsca? Proszę bardzo: wystawcy z najróżniejszym towarem w ilości olbrzymiej, interesujące pokazy włączając w to tłumy osób przebranych za ulubione postacie (świetna galeria) i kilka punktów z jedzeniem i piciem (pizza w 5 sekund - genialne!) sprawiło, że miejsce tętniło życiem również poza salami z programem. Do tego Panie sprzątaczki (kłaniam się nisko) sprzątające bez wytchnienia, sprawiały że czasami komuś wypadł papierek i już go nie było. Magia. Miejsce dla nowicjuszy mogło być trochę chaotycznie oznaczone i
brakowało wiszących mapek, informujących gdzie jesteś i gdzie możesz iść, ale udało się znaleźć dobrotliwych znajomych, którzy wszystko sensownie wytłumaczyli i zaprowadzili na prelekcje. No i oczywiście był centralnie umiejscowiony Punkt Informacyjny, który pomagał zagubionym.



Przyznaję się, że byłem na kilku prelekcjach (rpgowych oczywiście) i były świetne. Ludzie narzekali na program, ale ja ich nie rozumiem, bo mnie to nie spotkało. Byłem co prawda 10 minut na prelekcji o duchach i wyszedłem, bo prelegenta nie było widać, ale potem się dowiedziałem, że ja głupi jestem i nie zrozumiałem jak bardzo prelegent jest świetny w tym co robi. Mea culpa.

Byłem również w bloku dziecięcym i oddaje honory - świetna sprawa. Do takich sal
dla dzieci, zabrałbym swoją gromadkę. Wyśmienite pomysły na zabawy i jeszcze do tego wystawa LEGO. Za umiejscowienie bloku dziecięcego na przeciw Games Roomu (który trzymał poziom bloku dziecięcego), daję dodatkowy plus. Games Room był swoją drogą tak wielki, że posiadał własną grawitację. Na dowód mam informacje, że odbyło się tam ponad 1.600 wypożyczeń gier.

Z drugiej strony, połączenie bloku dla początkujących z blokiem mangi i anime, było strasznym pomysłem. Ze mnie żaden mangowiec, ani początkujący, ale dzięki temu zabiegowi, mieliśmy na Pyrkonie całą grupę smutnych i przygnębionych mangowców, którzy czuli się oszukani.

Dodatkowo fakt przygnębienia, pogłębiany był poprzez martwy okres rozpoczynający się o 2:00 w nocy, kiedy zamykano targi i kończący się rano (mimo tego iż w regulaminie pisało "Na terenie Pyrkonu (dotyczy terenu Międzynarodowych Targów Poznańskich) uczestnicy mogą przebywać od godz. 12:00 w piątek do godz. 17:30 w niedzielę."). Ze względu na ilość uczestników, szkoła noclegowa zamieniła games roomy na sale noclegowe. Przypuszczam, że nawet przy 4.000-5.000 osób, też należałoby je zamknąć. Pozostawały knajpy konwentowe, jednak nie każdy lubi ten rodzaj rozrywki. Mi się podobało, ale gdybym miał wybór, poszedłbym rpgować.

Na minus, muszę dodać brak nazwisk prelegentów w papierowym planie imprezy. Faktem niezaprzeczalnym jest, że bardzo często ważniejsze jest to, kto prowadzi prelekcję, a nie to jaki jest jej temat. Dlatego nie dodanie nazwisk do programu, sprawiło, że trzeba było chodzić z informatorem, a wówczas papierowy plan przestawał być potrzebny. Informator profesjonalny, bez zbędnych informacji, niemal sam plan imprezy. Brakowało mi tylko regulaminu, który był na papierowym dodatku. Kolejny minus to częsty brak obsługi gżdaczowej, na który skarżyli się twórcy programu i wystawcy.

Jednym z najlepszych punktów programu był podobno cosplay, na którym niestety mnie osobiście nie było, ale słyszałem całą masę pozytywnych opinii, a zdjęcia i filmy mówią same za siebie. Polecam szukać na ich profilu na Facebooku, bo ilość tego jest zatrważająca.




Chciałem sobie też kupić koszulkę z Pyrkonu (w końcu była bez cycków), ale niestety ich stosunek jakość/cena, przekonał mnie, że znacznie lepiej będzie kupić sobie jakiegoś rpga. Wybór padł na Honor i Krew. Zapowiada się ciekawie.

Podsumowanie:
Czytając recenzje z ubiegłego roku, wnioskuję, że niewiele się niestety zmieniło. To co było dobre, dobre zostało, a to co było kiepskie, zostało kiepskie.

Czy pojadę za rok na Pyrkon? Oczywiście! Dlaczego? Bo główni organizatorzy to świetni ludzie i takich samych ludzi w większości ściągają do siebie na festiwal. Bo dzięki Pyrkonowi masa ludzi mogła bliżej poznać fantastykę, a to jest główny cel takich festiwali. Bo przy tak dużej imprezie, nawet jeśli połowa rzeczy jest niedociągnięta, to druga połowa zupełnie wystarcza, żeby się świetnie bawić.
No i najważniejsze - załatwiłem już sobie nocleg w Poznaniu.

Ocena Pyrkonu (bez szkoły noclegowej): 7,5/10.
Ocena szkoły noclegowej: 1/10.


Największa galeria: http://alternation.pl/pyrkon_2012,id,385,pg,90,konwenty.html.

Przy okazji pozdrowienia dla wszystkich, z którymi miałem przyjemność obcować, na czele z (kolejność chronologiczna):
  • Darcanem za świetną prelekcję z lokowaniem produktów w roli głównej,
  • uczestnikami Khakonu 2.5, na czele z organizatorem i prowadzącą, za dłuuugą noc,
  • Pawłem "Pablo" z (post zawiera lokowanie produktu) Rebel.pl, za świetne nastawienie i godzinne nagrywanie 2 minut filmu,
  • całym Lans Macabre, za najbardziej nerdolingwistyczną grę o rpg w jaką miałem okazję zagrać i za Pocahontas,
  • otwartymi na świat ludziom (i nie tylko), którzy zdecydowali się stanąć przed naszym obiektywem
  • i oczywiście organizatorami, dzięki którym, ponad 6.500 ludzi świetnie się bawiło, a całkiem spora grupa po raz pierwszy spotkała się z fantastycznym festiwalem. Dzięki!

3 komentarze:

  1. Dzięki za pozdrowienia i jeszcze bardziej za uznanie dla mojej prelekcji. To lokowanie produktu to taki running joke prelekcji... mam nadzieję. ;)

    Zaskoczyłeś mnie kilkoma informacjami, szczególnie o sytuacji w szkole (nie wiedziałem, że było AŻ TAK źle). Co do orgów i gżdaczy, mój dość poważny problem (jako twórcy programu) został rozwiązany błyskawicznie. Inna sprawa, że poniekąd wynikał z błędu samych organizatorów :P

    Zrobię na k20 własne podsumowanie (fotorelację), odniosę się też do Twojego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lokowanie produktu to był świetny running joke =) Czekam zatem na Twoją fotorelację.

    Ponoć dopiero w sobotę wieczór i przez niedziele ze gżdaczami było ciężko. W piątek, jak się dowiaduje, byli na stanowiskach.

    Zapomniałem jeszcze dodać, że o godzinie 18:10 nie było w ubikacjach papieru toaletowego (a do szkoły weszliśmy o godzinie 17:45).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,, Gżdacze z napisem Patrol na ramieniu, imitujący ochronę, nie potrafili opanować tłumu, rzucając przy tym jednocześnie uwagi co najmniej niestosowne. Do tego część z nich zachowywała się wulgarnie i agresywnie (na szczęście bez rękoczynów)." nie przypominam Sobie takiej sytuacji ;))

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...